PO CO DZIECIOM KREATYWNOŚĆ?

Dużo się obecnie mówi o kreatywności, o tym jaka jest ważna w życiu każdego z nas, niemalże żadne CV nie może się już obejść bez wpisania w rubrykę umiejętności: „Kreatywnego rozwiązywania problemów”. Dlaczego wszyscy tak się uparli na tę kreatywność? Gdzie właściwie jest na nią miejsce w naszym codziennym życiu i czy jest jakimś szczególnym dobrem, które należy wspierać u dziecka, tak jak nawyk mówienia sąsiadom „Dzień dobry” i dzielenia się zabawkami?

 

W czym kreatywność może się przejawiać na co dzień?

Wielu osobom kreatywność kojarzy się przede wszystkim ze sztuką, tworzeniem obrazów, czy muzyki. Tymczasem termin „kreatywność” ma dużo szersze znaczenie. Jest to zdolność tworzenia czegoś nowego, oryginalnego lub też pomysłowego rozwiązywania problemów. Kreatywne będzie więc naprawienie kranu, gdy nie ma się ku temu standardowych narzędzi, znalezienie alternatywnego sposobu rozwiązania problemu matematycznego oraz uspokojenie płaczącego dziecka, gdy wszystkie dotychczasowe sposoby zawodzą.

Przy takim ujęciu kreatywności nikt chyba nie kwestionowałby jej wagi w codziennym życiu każdego z nas.

 

W czym kreatywność pomaga dziecku?

Najłatwiejszą odpowiedzią jest „we wszystkim” i wcale nie jest to przesadą. Dziecko, które ma nawyk kreatywnego rozwiązywania problemów, szybciej będzie się uczyło, bo kreatywność wiąże się ze zrozumieniem, a nie bezmyślnym powtarzaniem informacji. Będzie też w stanie znaleźć różne sposoby zastosowania zdobytych wiadomości w życiu, dzięki czemu nie tylko pogłębi wiedzę, ale też zdobędzie liczne nowe doświadczenia, a może nawet rozwinie pasję. W sferze społecznej dziecko z kreatywnym podejściem zdobędzie więcej przyjaciół i będzie cieszyło się większą sympatią otoczenia, ponieważ szybciej znajdzie rozwiązania różnego rodzaju konfliktów, a także będzie miało ciekawe pomysły na zabawy. Kreatywność sprzyja też poczuciu humoru. Kreatywne podejście wiąże się też z samodzielnością. Dziecko zachowujące się kreatywnie to takie, które próbuje samodzielnie dojść do rozwiązań – może to być na przykład upieczenie rodzicom ciasta lub samodzielne wykonanie trudnego zadania domowego.

 

W czym pomaga kreatywność w dorosłym życiu?

W zasadzie w tym samym, czyli w łatwiejszym radzeniu sobie w różnych sferach życia. Niestandardowe myślenie pomaga dojść do kompromisu podczas konfliktu z małżonkiem lub w negocjacjach biznesowych. Nowatorskie rozwiązania w firmie mogą zaowocować awansem itd.

 

Jak rodzic może wspierać rozwój kreatywności dziecka?

Kreatywność wymaga przede wszystkim przyzwolenia i zachęty do samodzielnego myślenia i działania. Wiąże się też z podsycaniem ciekawości dziecka i zachęcaniem do weryfikowania faktów, zamiast przyjmowania ich na wiarę.

Jeśli nastolatek chce samodzielnie przygotować obiad, to mu na to pozwólmy i nie stójmy nad nim nieustannie korygując jego działania. Jeśli obiad nie wyjdzie, to będzie to równie cenna lekcja, jak gdyby się udał. Warto wtedy na spokojnie zastanowić się, co można by zmienić następnym razem i zachęcić dziecko, aby spróbowało jeszcze raz.

Zachęcanie do kreatywności oznacza, że pozwalamy dziecku samodzielnie dochodzić do różnych rozwiązań, nawet wówczas, gdy jego pomysły różnią się od naszych lub gdy my już to rozwiązanie znamy. Dajemy mu wolną rękę, gdy tworzy model na zajęcia plastyczne i gdy w szkolnym wypracowaniu przyjmuje perspektywę bardzo różniącą się od „ogólnie obowiązującej” interpretacji.

Co więcej, wspieramy go mówiąc: Widzę, że włożyłeś w to dużo pracy” i „O, takiego pomysłu jeszcze nie widziałem!”

Na koniec zaś, jako rodzice jesteśmy dla dziecka pierwszym i najważniejszym modelem do naśladowania. Nie obawiajmy się więc sami eksperymentować. Nie utyskujmy na samych siebie, gdy coś nam nie wyjdzie i cieszmy się, że robimy coś nowego.

Jeśli czujesz, że chciałbyś uzyskać dodatkową poradę w dbaniu o kreatywność i rozwój dziecka, wesprzeć Cię może na przykład psycholog dziecięcy Szczecin oferuje też wiele rozwijających kreatywność zajęć dla dzieci w różnym wieku. Na pewno znajdziesz coś odpowiedniego dla swojej pociechy!

JAK BUDOWAĆ CIEKAWOŚĆ ŚWIATA U DZIECKA?

Jak budować ciekawość świata u dziecka?

Jeden z najoryginalniejszych myślicieli naszej epoki, wybitny fizyk, Richard Feynman opowiadając o swoim dzieciństwie szczególnie ciepło wspominał swojego ojca, który regularnie siadał z kilkuletnim synem na kolanach i otwierał przed nim Encyklopedię Britannicę, po czym wybierał jakieś hasło i czytał jego opis, starając się przenieść suchą definicję na pojęcia zrozumiałe dla dziecka. Na przykład, gdy przeczytał, że tyranozaury mierzyły nawet 13 metrów i mogły ważyć do 6 ton, tłumaczył synkowi: „Zobacz, 13 metrów to jak od naszego fotela do tamtego domu! Gdyby stanął tutaj, to w naszym pokoju zmieściłaby się tylko połowa jego ogona! A 6 ton!? Pomyśl tylko, to jak dziesięć krów!”

Mały Richard wyrósł nie tylko na jednego z najwybitniejszych fizyków świata, ale też, co może i ważniejsze, na bardzo szczęśliwego człowieka, który swoją pasję uczynił sposobem na życie.

Dlaczego o tym piszę? Nie jest to bynajmniej wstęp do tekstu na temat „jak wychować geniusza”, chodzi o coś innego – o szczęście i osobiste spełnienie w życiu naszego dziecka.

Badania dowodzą, że poziom otwartości na nowe idee i ciekawość świata ma bezpośredni związek z poczuciem szczęścia i satysfakcji z życia.

A zatem, jak budować otwartość i ciekawość świata u dziecka, aby samo potrafiło zbudować sobie szczęście?

Pozwólmy dziecku na oryginalność. Dziecko używa klocków do zabawy w wyścigi, choć ma cały zestaw samochodzików? To świetnie! To znak, że ma bogatą wyobraźnię. Nie krytykujmy go więc i nie upierajmy się, że „klocki są do budowania, a samochodziki do jeżdżenia”. Chce zbudować konstrukcję, o której wiemy, że się zawali? W porządku, niech eksperymentuje, nie wyręczajmy go.

Dzieci mają zwykle mnóstwo pytań na temat otaczającego je świata. Korzystajmy więc z ich naturalnej ciekawości i wzmacniajmy ją. Gdy słyszymy pytanie w stylu: „Dlaczego słońce nie spada na ziemię?” cieszmy się, bo jest to przejawem niezależności myślenia dziecka, które zastanawia się rzeczywistością, a nie tylko biernie ją odbiera. Dlatego zamiast je zbywać krótkim „nie wiem, tak już jest”, wytłumaczmy mu w sposób dostosowany do wieku, np. że Słońce jest bardzo duże i to ono przyciąga Ziemię, pokażmy to dziecku, używając małej i dużej piłki itd.

Tak jak w przypadku innych aspektów wychowywania – najlepszą szkołą dla dziecka jesteśmy my sami. Jeśli jako rodzice będziemy okazywać zainteresowanie i zaciekawienie światem, to dziecko automatycznie przejmie tę postawę od nas.

Nie odpowiadajmy więc tylko „nie wiem”. Jeśli nie wiemy (co przy szerokim zakresie tematycznym dziecięcych pytań zdarza się często), to sprawdźmy, albo zachęćmy dziecko do sprawdzenia i upewnijmy się, że znalazło odpowiedź. Okażmy zainteresowanie i dajmy dziecku do zrozumienia, że jego ciekawość jest ważna.

Dzięki takiemu podejściu sami, zanim się obejrzymy, będziemy z wypiekami na twarzy wyszukiwać w Internecie informacje pt. „ile waży komar” i „jak długo świeci się słońce”, po czym od niechcenia będziemy popisywać się naszą szeroką wiedzą przy lunchu z kolegami z pracy 🙂

Wszystkim rodzicom, którzy chcieliby uzyskać dodatkowe wsparcie w kwestiach wychowawczych, oferujemy wsparcie psychologa dziecięcego – osobiście na terenie Szczecina lub online dla osób mieszkających dalej.

SKĄD BIORĄ SIĘ LĘKI U DZIECI?

Zadaniem lęku jest chronić nas przed niebezpiecznymi sytuacjami. Dzieci na różnych etapach rozwoju mogą odczuwać różnego rodzaju lęki, są one często charakterystyczne dla określonego wieku. Zazwyczaj lęk zanika, kiedy dziecko doświadcza częściej konkretnych sytuacji i uczy się, jak sobie z nimi radzić.

Charakterystyczne lęki dla fazy rozwojowej:

Niemowlak

  • nagłe i głośne dźwięki
  • nagłe ruchy
  • 8 miesiąca życia – obcy ludzie

od ok. 1 roku do 3 lat

  • nagłe i głośne dźwięki (np. hałas za ścianą, odkurzacz)
  • nagłe ruchy
  • obcy ludzie
  • ciemność, cienie
  • nieznane miejsca
  • duże zwierzęta
  • rozstanie z rodzicami, co może doprowadzić do lęku przed zasypianiem

dziecko w wieku przedszkolnym

  • zaczyna rozwijać się wyobraźnia, dlatego też pojawia się lęk przed „czarnymi charakterami” z bajek np. czarownicami, potworami, niektórymi strasznymi zwierzętami (tj. tygrysami, pająkami,  wężami) czy też duchami
  • osoby, które dziwnie wyglądają, dla każdego dziecka mogą oznacza coś innego – złodziei, przestępców
  • ciemność, cienie

dziecko w wieku szkolnym

  • w tym okresie dzieci boją się już bardziej realnych rzeczy tj. bólu czy choroby, śmierci najbliższych osób, skaleczenia, niebezpieczeństwa, nieszczęścia

Jak reagować na lęki dziecka?

„Strachy” dzieci najczęściej są irracjonalne, nierealne. Bardzo często są powiązane z aktualnymi zdarzeniami np. oglądaniem bajki, opowiadaną sytuacją posłyszaną przez dziecko. Nie należy jednak ich bagatelizować ani unieważniać.

– Mamusiu w moim pokoju jest taaaaaaaak ciemno.

Oczywiście najprościej jest powiedzieć: Nie ma się czego bać, idź spać!  Jednak najłatwiejszy sposób nie oznacza najlepszego. Ta metoda nie spowoduje, że dziecko przestanie się bać, a wręcz poczuje, że zostało pominięte przez rodzica. Może uznać, że jest głupie lub nieważne. Kiedy dziecko płacze, krzyczy czy odmawia pójścia do łóżka, należy je przytulić, uspokoić, można spróbować odwrócić czymś uwagę. Nie należy zmuszać dziecka do uspokojenia się, karać, krzyczeć na nie. Kiedy dziecko się uspokoi,  ważne jest okazanie zrozumienia dla emocji : Franuś widzę, że jesteś przestraszony, ale w twoim pokoiku jest bezpiecznie, nic  Tobie tu nie grozi. Pamiętaj, że jestem w pokoiku obok, zawsze możesz mnie zawołać lub możemy zapalić małą lampkę. Czasami zdarza się tak, że zabawki w ciemności przypominają potwory lub ich ułożenie, gdy gasną światła wydają się do nich podobne. W takiej sytuacji można dziecku zademonstrować, co dzieje się z naszymi przedmiotami, kiedy jest ciemno.

Tatusiu, boję się tego strasznego tygrysa, który chodzi po ulicy!  – tak mówi Kubuś.

W takiej sytuacji, kiedy twoje dziecko opowiada o zasłyszanych „mrocznych historiach” można opowiedzieć dziecku, gdzie żyją tygrysy i że nie zdarza się, żeby tygrysy chodziły po ulicach ani bywały w domach.

Nie zostawiaj mnie tutaj!

W tej kwestii najważniejsze jest to, aby powiedzieć prawdę. Tłumaczymy dziecku: Teraz idę do pracy, Ty zostaniesz na ten czas w przedszkolu i będziesz bawił się z dziećmi, a zaraz po obiadku wrócę po Ciebie i pójdziemy do domu. Rodzic musi pamiętać, aby zrobić tak, jak umówił się z dzieckiem, dotrzymać obietnicy. Dziecko musi czuć, że może mu ufać.

Nie chcę iść do dzieci!

Czasami rodzic, aby zaoszczędzić swojemu dziecku stresu, niestety unikają sytuacji, które wywołują lęk. Nie oglądają książek ze zwierzętami, których dzieci się boją. Bywa, że dziecko boi się przebywać z innymi dziećmi, z różnych powodów. Może dotyczyć jakiegoś zdarzenia, które miało miejsce na placu zabaw czy w przedszkolu. W takiej sytuacji rodzice decydują się unikać placów zabaw, rezygnują z przedszkola, chodzą na spacery w ustronne miejsca. Strategia unikania sytuacji wywołujących lęk  powoduje, że z czasem dziecko zaczyna bać się tych momentów coraz bardziej, ponieważ nie miało możliwości skonfrontowania swoich lęków z rzeczywistością. Dlatego warto konfirmować dziecko z sytuacjami, które wywołują lęk, aby mogło się przekonać, że faktycznie nie miało się czego bać.

Kiedy należy skorzystać z pomocy psychologa dziecięcego?

Zdarza się, że lęki u dzieci nie znikają z tzw. upływem czasu lub nawet przybierają na sile, mają znaczny wpływ na codzienne funkcjonowanie rodziny, aktywność dziecka. Kiedy sprawa lęku dziecka staje się uciążliwa w codziennym harmonogramie dnia, możemy mieć do czynienia z zaburzeniem lękowym.

Kiedy zaczynamy martwić się o dziecko, zauważamy, że częściej jest smutne niż radosne warto umówić się na wizytę do psychologa dziecięcego. Nadmierne odczuwanie lęku może powodować, unikanie coraz większej ilości sytuacji czy aktywności, częsty krzyk lub płacz, zachowania agresywne. U dzieci, które cierpią na zaburzenia lękowe, obserwuje się trudności w zasypianiu (tj. koszmary senne), bóle głowy czy brzucha a nawet wymioty lub biegunkę. Zdarza się, że dzieci moczą się w nocy.

Psycholog dziecięcy pomoże zrozumieć podłoże problemu dziecka oraz we współpracy z rodzicem stworzy plan działania mający na celu złagodzenie, wyciszenie aktualnego stanu dziecka. W różnych sytuacjach zalecane są: psychoterapia indywidualna, psychoterapia rodzinna, w niektórych przypadkach zaleca się leczenie farmakologiczne.

W leczeniu dzieci jedną z najskuteczniejszych metod jest psychoterapia poznawczo-behawioralna.  O psychoterapii poznawczo-behawioralnej w leczeniu zaburzeń lękowych u dzieci już wkrótce!

GDY NASZE DZIECKO PRZEKLINA

Czasami ze zdziwieniem słyszymy (zwykle w niewygodnej dla nas sytuacji), że nasza pociecha używa niecenzuralnych słów. Myślisz sobie: Jak to, moje dziecko? Przecież nie używasz na co dzień wulgaryzmów. No, może czasami, ale przecież dbasz o to, aby Twój Malec nie słyszał, kiedy dajesz upust swoim emocjom.A tu… niespodzianka!

Maluchy bardzo szybko podłapują brzydkie słowa z telewizji, słyszą na ulicy lub od kolegów w przedszkolu, a nawet w bezpiecznej (mogłoby się wydawać) piaskownicy. Nasze Pociechy mają super słuch, doskonałą pamięć i chłonny umysł a uczą się (miedzy innymi) poprzez obserwację i naśladowanie innych ludzi. Szczególnie w sytuacjach z ładunkiem emocjonalnym, a do takich wszak należą te, którym towarzyszą wulgaryzmy. Jeżeli takie sytuacje będą się powtarzać, zostaną źródłem powielanych przez dziecko schematów. Kiedy zdarzy się tak, że Cho***a jasna!Czy K***a mać! Pada po tym, jak mamusia przytrzasnęła sobie palec szufladą i od razu uspokaja się, nieświadomie nadała dziecku przekaz, że brzydkie słowa pomagają rozładować negatywne emocje. Zatem, kiedy usłyszymy wulgaryzmy wypowiedziane przez dziecko nie od razu musi to oznaczać, że nasza Pociecha jest niegrzeczna i ma problemy z zachowaniem.

Bywa tak, że nasz ukochany Maluszek zauważy, że wypowiedziane przez niego brzydkie słowa wzbudzają nasz śmiech albo zakłopotanie i nie zawaha się ich użyć, aby rozbawić panią w przedszkolu, pacjentów w poczekalni lekarskiej czy wiernych podczas mszy. Nasze Maleństwo to mistrz manipulacji (jak każde małe dziecko) sprawdza, testuje, na ile może sobie pozwolić, gdzie leży granica. Może się zdarzyć, że przekleństwa u dzieci są wysyłanym przez nie sygnałem osamotnienia czy pragnienia bliskości z rodzicami: Mówię tak, bo chcę, żebyście zwrócili na mnie uwagę!

Małe dzieciaczki zwykle używają wulgaryzmów w sposób nieświadomy, bo gdzieś je usłyszały i wydają się im ciekawe, specjalne i magiczne, a przede wszystkim bardzo ważne – bo używają ich dorośli. Trudniejszą sytuacją jest ta, w której starsze dzieci wypowiadają inwektywy świadomie, aby zaimponować kolegom, poczuć się dorośle. Pamiętajmy o tym, że nasze dziecko czuje silną potrzebę z grupą rówieśniczą.

Jak reagować na wulgaryzmy z ust dziecka? Pierwsze takie zdarzenie najlepiej ignorować, nie emocjonować się, nie robić dziwnych ani zatroskanych min. Przekaz dla dziecka będzie wyraźny – nie robi to żadnego wrażenia na dorosłych, więc nie warto tych słów stosować. Jeśli sytuacja będzie się często powtarzać, konieczna jest stanowcza poważna rozmowa i wyraźny zakaz dla stosowania wyrazów niegrzecznych i obraźliwych dla innych. Przy świadomym stosowaniu wulgaryzmów przez dziecko zwykle dobrze działa wspólne stworzenie listy brzydkich słów i szukanie zabawnych zamienników, np.: Kurza noga!czy Kurczę blade!Trzeba również wyraźnie wskazać, że używanie wulgaryzmów to naganne zachowanie, które przekłada się na określone konsekwencje. Ustalmy zasadę, że mieszkańcy naszego domu nie przeklinają. Jednak pamiętajmy, że przestrzeganie zasad dotyczy wszystkich domowników – nie tylko dzieci!

NIEWINNE KŁAMSTEWKA?

Jako rodzice bywamy w takiej sytuacji, że oto nasze dziecko skłamało… Jesteśmy zaskoczeni? Zdumieni? Nasza Dziecina? To niemożliwe! Warto tutaj podkreślić (co do tego zgodni są psychologowie i pedagodzy), że winę za kłamstwa dziecka ponosi DOROSŁY. Wiem, wiem… Przecież nie każemy Maluchowi kłamać, wychowujemy go na dobrego człowieka etc.

Owszem nasze intencje są właściwe, ale nie zapominajmy, że dziecko obserwuje nas od pierwszych chwil swojego życia i wyciąga odpowiednie wnioski. Zastanówmy się, co przekazujmy dziecku w sytuacji, kiedy nie chcąc pożyczyć sąsiadce szklanki cukru, mówimy, że go nie mamy, a za chwilę na jego oczach i (co gorsze) z jego pomocą zabieramy się za wypiekanie kruchych ciasteczek z cukrem. Inny przykład – bywa tak, że chcemy się wykręcić od wizyty nudnych znajomych i wymyślamy fikcyjne usprawiedliwienia typu awaria prądu lub przeciągnięcie się narady w pracy. Udajemy, że nas nie ma i prosimy, aby nasza Latorośl zakomunikowała ten fakt przez domofon niepożądanym gościom. Nasz bystry Obserwator szybko dochodzi do wniosku, że nie zawsze trzeba mówić prawdę i nie ma w tym niczego nagannego. Wszak ukochani rodzice tak robią. Czy nadal pozostawimy to w kategorii niewinnych kłamstewek, kiedy owe doświadczenia nasza Pociecha zacznie wykorzystywać w kontaktach z nami?

Do pewnego momentu życia funkcjonowanie dziecka w świecie fikcji jest czymś naturalnym. Małemu dziecku, które ma jeszcze mało własnych doświadczeń, trudno oddzielić w otaczającym je świecie prawdę od zmyślenia. Tym bardziej, że znajduje się w towarzystwie baśniowych postaci, niesamowitych historii przekazywanych przez dorosłych. Z czasem jednak w świat dziecka może wkroczyć kłamstwo, czyli celowe wprowadzanie innych w błąd.

Skąd się biorą kłamstwa? No cóż, nasz mały Odkrywca (bardzo często przypadkowo lub metodą prób i błędów) może stwierdzić, że mówienie nieprawdy popłaca – np. zatajenie złej oceny w szkole odsuwa widmo surowej kary. Jest prawdopodobne, że dziecko z poczuciem wielu lęków i zagrożeń, będzie kłamało, aby je osłabić i zniwelować. Nie podziała również ciągłe powtarzanie maksymy, że Nie wolno kłamać!, gdy za chwilę poinformujemy teściową, że niestety nie możemy jej złożyć niedzielnej wizyty, bo właśnie Michaś (synek) się rozchorował. A ów Michałek to słyszy i ma się dobrze.

Kłamstwo może mieć charakter pasywny. Wtedy, kiedy służy obronie przed karą. Tego rodzaju kłamstwem zwykle posługują się dzieci, które są karane zbyt często i zbyt dotkliwie oraz nieadekwatnie do przewinienia. Mogą je również stosować dzieci, które nie są bite, ale dorośli stosują wobec nich tzw. kary psychologiczne – wyrzuty, wyśmiewanie, ironię, karanie milczeniem itp. Dziecko, starając się uzyskać poczucie bezpieczeństwa (realnego i psychicznego), najpewniej posłuży się kłamstwem.

Kłamstwo o charakterze instrumentalnym ułatwia zdobycie czegoś, co jest niemożliwe do osiągnięcia w inny sposób – jakiegoś atrakcyjnego przedmiotu, uznania w oczach dorosłych czy też rówieśników, czasu wolnego na zabawę.

Co robić, gdy dziecko często kłamie? Podstawą wszelkich oddziaływań wychowawczych powinny być pozornie sprzeczne ze sobą dwa elementy – KONSEWKWENCJA i ZUFANIE DO DZIECKA. Konsekwencję osiągniemy poprzez dyskretną kontrolę i niedopuszczenie do sytuacji, aby kłamstwo mogło się udać. Dziecko musi być przekonane, że kłamstwo ma krótkie nogi i kiedyś wyjdzie na jaw, że ważne jest poszanowanie prawdy, zaś przyznanie się do kłamstwa jest aktem odwagi cywilnej, a przedstawienie prawdy może pomóc w rozwiązaniu problemów. Może to również zdecydować o złagodzeniu kary lub nawet jej uniknięciu – czyli mówienie prawdy się opłaca. Musimy również naszemu dziecku zaufać i wierzyć w to, że chce być prawdomówne. Nie stosujmy surowych kar, bo znajdziemy się w błędnym kole naszych oddziaływań i tylko wzmocnimy niechciane postawy. Dobre jest tutaj odwoływanie się do ambicji, wrażliwości i poczucia odpowiedzialności dziecka, podkreślanie sukcesów w zmaganiu się z kłamstwem. Budujmy silne pozytywne więzi emocjonalne w rodzinie. Poświęcajmy naszym dzieciom, tyle swojego czasu i uwagi, ile ono potrzebuje – nigdy nie będzie to czas zmarnowany.

Oceny czy kompetencje – jak motywować dziecko do nauki?

Abstrakt

W przypadku motywowania dziecka do nauki rodzice powinni najpierw zadać sobie pytanie, dlaczego chcą, aby ich dziecko się uczyło – czy chodzi o oceny czy kompetencje?

Stopnie i stypendia to przykłady motywacji zewnętrznej, którą można osiągnąć poprzez wyznaczenie dziecku celów i nagradzanie go po ukończeniu każdego etapu pośredniego.

Kompetencje i pasja to wymiary motywacji wewnętrznej, które wymagają unikania nagród zewnętrznych w celu rozwijania ciekawości. Można to osiągnąć poprzez zachęcanie do różnorodnych działań, takich jak czytanie książek popularnonaukowych na interesujące nas tematy, zadawanie pytań, stymulowanie umiejętności negowania otrzymanej wiedzy itp.

Połączenie obu metod może wymagać elastyczności, ale może to dotyczyć uczestnictwa w dodatkowych zajęciach prowadzonych w duchu rozwijania pasji lub alternatywnych form edukacji, takich jak homeschooling.

Oceny czy kompetencje?

Nim zagłębimy się w sposoby zwiększania motywacji naszej pociechy do przyswajania wiedzy powinniśmy zadać sobie kluczowe pytanie. Po co? Dlaczego jest dla nas ważne by dziecko się uczyło? Czy chodzi o oceny, świadectwo z paskiem, ministerialne stypendium? A może o kompetencje, rozwój zainteresowań i rozwijanie pasji poznawczej? Nie zawsze niestety te dwie rzeczy idą ze sobą w parze.

Nim zagłębimy się w sposoby zwiększania motywacji naszej pociechy do przyswajania wiedzy powinniśmy zadać sobie kluczowe pytanie. Po co? Dlaczego jest dla nas ważne by dziecko się uczyło? Czy chodzi o oceny, świadectwo z paskiem, ministerialne stypendium? A może o kompetencje, rozwój zainteresowań i rozwijanie pasji poznawczej? Nie zawsze niestety te dwie rzeczy idą ze sobą w parze. Często dzieci są tak skupione na uzyskaniu dobrych ocen (lub nie uzyskaniu złych), że pochłania to całą ich energię i czas – jak też skutecznie zamyka drogę do radości odkrywania wiedzy.

Program szkolny jest tak skonstruowany, że uczy dziecko poznawania już odkrytych prawd, a wiedzę przedstawia jako zbiór zamknięty i niezmienny. Takie podejście zabija ciekawość poznawczą, szczególnie gdy w miejsce samodzielnego myślenia wymaga od dziecka zapamiętania regułek i wzorów oraz odtwórczej prezentacji wiadomości. Z kolei dzieci stawiające (często niewygodne) pytania, posiadające własne pasje i żyłkę odkrywców mogą spotkać się w szkole z niezrozumieniem. Często okazuje się, że piątkowi i szóstkowi uczniowie nie osiągają sukcesów jako osoby dorosłe. Za to uczniowie z przeciętną średnią doskonale radzą sobie w życiu. Także dzięki rozwinięciu innych niż tylko poznawcze kompetencji (więzi z innymi ludźmi, umiejętności regulacji emocji). Oczywiście, nie jest to regułą. Niekiedy wybitni uczniowie dostają się do prestiżowych uczelni i wykonują specjalistyczne, dobrze płatne zawody. Jeśli tylko ich to naprawdę cieszy – jest to jedna z dróg osiągania tzw. sukcesu.

Gdy już znamy odpowiedź na pytanie o cel, możemy postawić sobie kolejne – o sposoby jego osiągania.

Ponieważ dobre oceny i stypendia są przykładami tzw. motywacji zewnętrznej warto dostosować do tego system motywacji do ich osiągania. Wyznaczanie celu z dzieckiem np. wysokości średniej w tym roku, a potem etapów osiągania tego celu jest bardzo pomocne. Pozwala monitorować efekty, korygować ewentualne potknięcia i nagradzać osiąganie poszczególnych etapów pośrednich. Bardzo ważne jest stałe motywowanie do osiągania celu poprzez drobne nagrody za etapy pośrednie (niekoniecznie materialne, nagroda może być np. czas wolny, wyjście na basen), jak też większe nagrody za realizację całego planu (np. dokonanie przez dziecko wyboru miejsca wakacyjnej podroży całej rodziny).

Kompetencje, pasja, rozwijanie zainteresowań

Te elementy są wymiarami tzw. motywacji wewnętrznej. By ją wspierać unika się zewnętrznych nagród (które, jak pokazują badania nie tylko nie motywują w takiej sytuacji, ale wręcz demotywują). Zachęta powinna płynąć od dziecka, z samej ciekawości poznania i rozwoju. W tym modelu sam proces nauki, a nie jej efekty powinny być naszym celem. Urozmaicone zajęcia, wspólna nauka w domu, w plenerze, na spacerze, wszędzie gdzie tylko znajduje się dziecko. Czytanie książek popularnonaukowych na interesujący dziecko temat. A przede wszystkim stawianie pytań! Bardzo ważne by stymulować w dziecku umiejętność kwestionowania, negowania, wychodzenia poza otrzymaną wiedzę. Nie przyjmowania jej jako pewnik, ale pewne tymczasowo przyjęte ustalenie. Teraz pewnie zastanawiacie się państwo – czy te modele można pogodzić? Wymagać to będzie dużej elastyczności i kreatywnego podejścia – ale nie jest niemożliwe. Jednym z rozwiązań może być udział dziecka w dodatkowych zajęciach prowadzonych w duchu rozwoju pasji i stawiania pytań. Można również rozważyć edukację domową, lub jedną z form edukacji alternatywnej taką jak szkoła demokratyczna, szkoła Montessori czy Waldorfska. Warto także spotkać się z psychoterapeutą behawioralno-poznawczym i porozmawiać na ten temat.